Niecodzienna sytuacja w szczercowskiej Biedronce wywołała w sobotnie popołudnie ogromne zdziwienie klientów. O godzinie 16:00, mimo że sklep dotychczas działał do późnych godzin wieczornych, market został niespodziewanie zamknięty. Kilka godzin później stało się jasne, że nie była to zwykła zmiana grafiku, lecz początek znacznie poważniejszych problemów. Biedronka prowadzona przez franczyzobiorcę w Szczercowie zamknęła się z dnia na dzień, a wraz z tym rozpoczęły się ogromne kłopoty pracowników szczercowskiego marketu... Do działań ruszyli związkowcy.
Franczyzowa Biedronka w Szczercowie, prowadzona dotąd przez firmę ANTROS nieoczekiwanie zamknęła w minioną sobotę, 29 listopada swoje drzwi. Wraz z tym - jak relacjonują związkowcy - rozpoczął się prawdziwy dramat pracownic. Z dnia na dzień otrzymały wypowiedzenia, a sklep przejęty przez sieć Biedronka miał zostać obsadzony osobami z innych placówek.
Szybko interweniowała międzyzakładowa organizacja OPZZ Konfederacja Pracy, publikując ostre stanowisko w sprawie domniemanych naruszeń praw pracowniczych. Związkowcy nie mają wątpliwości, że doszło do złamania przepisów.
- Pracownice tego marketu - zatrudnione dotychczas przez franczyzobiorcę ANTROS - zostały z dnia na dzień pozbawione możliwości wykonywania pracy, mimo że Biedronka przejęła sklep, obiekt i miejsce świadczenia pracy. Pracownice powinny zostać przejęte przez Biedronkę. Tak mówi prawo - podkreśla OPZZ.
Związek powołuje się na kluczowy przepis z Kodeksu pracy.
- Zgodnie z art. 23¹ Kodeksu pracy, w sytuacji przejęcia zakładu pracy lub jego części, nowy pracodawca ma obowiązek przejąć wszystkich pracowników z mocy prawa. Bez podpisywania nowych umów, bez dodatkowych formalności. Ten obowiązek został przez sieć Biedronka zignorowany -zaznacza OPZZ Konfederacja Pracy.
Pracownice zostały z dnia na dzień odsunięte od obowiązków, na ich miejsce dotarły załogi z innych sklepów. Według relacji związkowców, na czas zamknięcia sklepu podstawiono pracowników z okolicznych Biedronek, pomijając dotychczasową kadrę zatrudnioną na umowy na czas nieokreślony. Pracownice zostały odsunięte, mimo że – jak podkreśla OPZZ – „nadal zgodnie z prawem są pracownicami Biedronki".Związek informuje również, że były franczyzobiorca miał próbować nakłonić załogę do podpisania porozumień rozwiązujących umowy o pracę. Kobiety odmówiły. Później przedstawiciele sieci mieli sugerować im udział w rekrutacji – co OPZZ komentuje jednoznacznie:
- Te działania oceniamy jako próbę obejścia przepisów i pozbycia się długoletnich pracownic, bez respektowania ich praw i obowiązków pracodawcy.
OPZZ Konfederacja Pracy domaga się przywrócenia pracownic do pracy oraz wyjaśnienia, dlaczego art. 23¹ Kodeksu pracy został pominięty. Związek zaapelował także do Państwowej Inspekcji Pracy o pilną kontrolę i zapowiedział wsparcie prawne dla wszystkich poszkodowanych.
- Jesteśmy w stałym kontakcie z pracownicami, które bardzo ciężko przeżyły nagłe odsunięcie od pracy. Część z nich jest obecnie na zwolnieniach lekarskich z powodu stresu i presji, jakiej były poddawane - informuje organizacja.