Czy nam się to podoba, czy nie - w ostatni weekend października tradycyjnie cofamy wskazówki zegarów o godzinę. W tym roku zmiana nastąpi w nocy z soboty 25 na niedzielę 26 października, gdy o godz. 3:00 zegary przestawimy na 2:00. To oznacza, że teoretycznie pośpimy godzinę dłużej. W praktyce jednak wielu z nas przez kilka dni odczuje rozregulowanie organizmu, senność czy obniżony nastrój.
Wiele osób komentuje, że zmiana czasu to europejska tradycja, której nie możemy się pozbyć! Zmiana czasu to bowiem temat, który od lat powraca w debacie publicznej niczym bumerang. Choć wielu z nas uważa ją za relikt przeszłości, wciąż obowiązuje w całej Unii Europejskiej.Co ciekawe, już w 2018 roku Komisja Europejska przeprowadziła konsultacje społeczne, w których aż 84% Europejczyków opowiedziało się za zniesieniem zmiany czasu. To rekordowy wynik – aż 4,6 miliona odpowiedzi napłynęło z całego kontynentu. Mimo to propozycja rezygnacji z przesuwania zegarków utknęła w martwym punkcie – prace legislacyjne przerwała pandemia COVID-19.
Po co to wszystko?Wiele krajów już zrezygnowało z manipulowania zegarami. Rosja od 2014 roku na stałe przeszła na czas zimowy. Islandia i Białoruś również nie zmieniają czasu, pozostając w jednym rytmie przez cały rok.
Cena, jaką płacimy za „dłuższy sen"Zmiana czasu to nie tylko zamieszanie z zegarkami. Dla naszego organizmu nawet godzinna różnica to realne zaburzenie rytmu dobowego, który reguluje poziom hormonów, apetyt, ciśnienie krwi i nastrój. Dr Michał Skalski z Poradni Leczenia Zaburzeń Snu Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego wyjaśnia, że zdrowe osoby zwykle przystosowują się do zmiany w ciągu 2–3 dni. Gorzej radzą sobie ci, którzy cierpią na bezsenność, nadmierną senność czy mają nieregularny tryb życia.
- Pacjenci z zaburzeniami snu muszą uczyć swój mózg regularnego zasypiania lub rozsądnego korzystania z drzemek. W ich przypadku zmiana czasu nawet o godzinę to konieczność całkiem nowego treningu behawioralnego, dodatkowy stres i utrudnienie terapii – tłumaczy dr Skalski.
Lekarze zwracają też uwagę, że w okresie po zmianie czasu rośnie liczba zawałów serca, a u niektórych nasilają się objawy sezonowego obniżenia nastroju, tzw. depresji zimowej (SAD).
Eksperci radzą, by przygotować się do niej stopniowo - przez kilka dni przed przestawieniem zegarków warto kłaść się i wstawać o 10–15 minut później. Pomaga też poranne światło dzienne, które naturalnie „ustawia" nasz wewnętrzny zegar. Warto zrezygnować z wieczornej kofeiny, ciężkich posiłków i ekranów tuż przed snem. W przypadku osób wrażliwych na niedobór światła, skuteczna może być fototerapia - czyli poranne naświetlanie specjalnymi lampami emitującymi jasne, naturalne światło. To nie tylko poprawia nastrój, ale i reguluje rytm snu.
Zmiana czasu z letniego na zimowy nastąpi już w nocy z 25 na 26 października. Cofniemy zegarki z godziny 3:00 na 2:00 – i choć zyskamy godzinę snu, nie dajmy się zwieść, że to jedyna „korzyść". Dla wielu osób ta pozornie drobna zmiana to spore wyzwanie dla organizmu i samopoczucia. Bo choć zegary cofniemy, czasu – niestety – nie cofniemy nigdy