Policjanci z komisariatu policji w Aleksandrowie Łódzkim pokazali, że wersy roty ślubowania noszą w sercu na każdej służbie. W sobotę 6 września, otrzymali zgłoszenie o pożarze w jednym z mieszkań na terenie miasta. Interwencja musiała być podjęta natychmiast, gdyż w lokalu tym miała znajdować się kobieta, która mogła potrzebować pomocy.
6 września, funkcjonariusze z aleksandrowskiego komisariatu zostali powiadomieni, że z jednego z mieszkań na teranie Aleksandrowa Łódzkiego ma wydobywać się gęsty szary dym a z wewnątrz słychać wołanie o pomoc. Policjanci jako pierwsi pojawili się na miejscu i natychmiast przystąpili do działania. Mieszkanie było zamknięte od wewnątrz.
- Starszy Posterunkowy Piotr Szymczak podjął decyzję, że dostanie się do środka przechodząc po balkonie od sąsiadów. Przez otwarte okno dostał się do środka, gdzie panowało duże zadymienie a kuchnie opanowywały płomienie. Otworzył drzwi dzięki czemu sierżant Ilona Kruszyna mogła udzielić pomocy 91-letniej kobiecie, która leżała na podłodze, a sam, przy użyciu gaśnicy z radiowozu, zaczął gasić ogień w kuchni. Płomienie były na tyle duże, że jedna gaśnica okazała się niewystarczająca. Policjant zbiegł na ulicę, gdzie zatrzymał napotkanego kierującego osobówką od którego wziął dodatkową gaśnicę przy pomocy której ogień został opanowany - przekazuje sierż.sztab. Bartłomiej Arcimowicz p.o oficera prasowego KPP Zgierz.
W tym czasie na miejsce przybyła jednostka Straży Pożarnej, która wykonała dalsze czynności. Starsza kobieta, którą policjantka wydostała z mieszkania powiedziała, że przewróciła się i nie była w stanie samodzielnie się podnieść. Wcześniej zostawiła garnek z obiadem na kuchence i to właśnie było przyczyną pożaru.
- Mieszkanka Aleksandrowa Łódzkiego trafiła pod opiekę medyków i jej życiu i zdrowie nic nie zagraża. Dzięki działaniom funkcjonariuszy ogień się nie rozprzestrzenił, a kobieta nie odniosła większych obrażeń. W wyniku podjętych działań policjanci z podejrzeniem zatrucia dymem zostali przewiezieni do zgierskiego szpitala - dodaje sierż.sztab. Bartłomiej Arcimowicz ze zgierskiej policji.
Na szczęście ich obrażenia okazały się na tyle niegroźne, że po obserwacji zostali wypisaniu i ich zdrowiu nic nie zagraża.