Na łódzkim lotnisku zrobiło się dziś wyjątkowo cicho - nie z powodu odwołanych lotów, lecz dlatego, że jeden z jego najwierniejszych „pracowników" zakończył swoją służbę. Falco, pies rasy Border Collie, po 14 latach pracy przeszedł na zasłużoną emeryturę. Przez całe swoje życie zawodowe strzegł nieba nad Lublinkiem, patrolując płyty lotniska i skutecznie odstraszając ptaki.
W czwartek, 4 września, jego koledzy i koleżanki z pracy oddali mu hołd, formując symboliczny szpaler i żegnając go oklaskami na płycie postojowej. Falco, jak zwykle skupiony, przeszedł między nimi dumnym krokiem, nieświadomy być może, że właśnie kończy jeden z najdłuższych i najbardziej wyjątkowych „etatów" w historii łódzkiego lotniska.
Choć na pierwszy rzut oka to tylko pies, dla lotniska był niezastąpiony. Ptaki stanowią ogromne zagrożenie dla samolotów - zwłaszcza podczas startu, gdy zderzenie z lecącym z prędkością 250 km/h samolotem może być porównywalne do uderzenia półtonowego ciężaru spuszczonego z wysokości kilku metrów. To właśnie Falco każdego dnia zapobiegał takim sytuacjom, patrolując teren i odstraszając ptactwo.
Dlaczego właśnie Border Collie? Ptaki instynktownie rozpoznają w tej rasie drapieżnika. Już sama jego obecność sprawia, że omijają teren łukiem. Tradycyjne metody - jak mechaniczne odgłosy czy systemy świetlne - z czasem przestają działać. Ale nie Falco. On był skuteczny do samego końca.
Choć trudno wyobrazić sobie lotnisko bez Falco, jego odejście nie oznacza luki w bezpieczeństwie. Schedę po nim przejęła Falcia- suczka tej samej rasy, która właśnie rozpoczęła swoją przygodę w patrolowaniu przestrzeni wokół pasa startowego. Co najważniejsze - Falco zdążył przekazać jej swoją wiedzę. Teraz to ona będzie czuwać nad tym, by niebo nad Lublinkiem było bezpieczne.
Pomysł wykorzystywania psów do odstraszania ptaków narodził się w Stanach Zjednoczonych. Po raz pierwszy zastosowano go w lutym 1999 roku na lotnisku Southwest Florida International Airport. Od tamtej pory metoda ta zyskała uznanie na całym świecie - nie tylko dlatego, że jest skuteczna, ale też dlatego, że łączy nowoczesne podejście z naturalnymi instynktami zwierząt.
Dla Falco praca nie była obowiązkiem, lecz pasją - dzień po dniu, w każdych warunkach, chronił pasażerów i maszyny. Teraz czas na odpoczynek. Może zasłużoną emeryturę spędzi w ogrodzie, goniąc motyle zamiast ptaków...
Foto: Urząd Marszałkowski Województwa Łódzkiego