We wtorek, 6 maja w samo południe przed szpitalami w całej Polsce zapłonęły znicze. Nie było haseł, nie było przemówień. Była cisza – przejmująca, bolesna, domagająca się wysłuchania. W milczeniu lekarze, pielęgniarki i pozostali pracownicy ochrony zdrowia oddali hołd zamordowanemu koledze, brutalnie zabitemu na swoim stanowisku pracy.
Wśród szpitali, których personel dołączył do ogólnopolskiego aktu solidarności, były m.in. Szpital im. Kopernika w Łodzi, szpitale: w Bełchatowie, w Piotrkowie Trybunalskim oraz szpital w Sieradzu. Wszędzie tam, przed głównymi wejściami, płonęły znicze, a ludzie w białych fartuchach stali w bezruchu – z głowami pochylonymi w geście żałoby i sprzeciwu.
Dramatyczne wydarzenie, które wstrząsnęło środowiskiem medycznym i opinią publiczną, miało miejsce w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. Do ataku doszło we wtorek 29 kwietnia, to właśnie tego dnia, o poranku, Jarosław W., 35-letni funkcjonariusz służby więziennej pojawił się na parterze poradni ortopedycznej przy ul. Jakubowskiego. A następnie wtargnął do gabinetu, gdzie dr Tomasz Solecki przyjmował pacjentkę. Napastnik najpierw krzyczał, a następnie dopuścił się brutalnego ataku. Zaatakowany lekarz otrzymał kilkadziesiąt ran nożem w brzuch oraz okolice serca. Pomimo natychmiastowej medycznej interwencji i podjętej operacji, życia medyka nie udało się uratować.
- Zebraliśmy się, tak jak w całej Polsce w tej chwili, żeby oddać hołd naszemu zmarłemu koledze, żeby uczcić jego pamięć, jego tragiczną śmierć na stanowisku pracy. Dzień dzisiejszy również jest dniem naszego sprzeciwu. Właśnie ta cisza, to milczenie jest wyrazem sprzeciwu przeciwko przemocy, agresji tej słownej i fizycznej, z którą miał prawie każdy z nas do czynienia — mówiła Halina Jachimek, przewodnicząca oddziału terenowego Związku Zawodowego Lekarzy przy Szpitalu Wojewódzkim w Bełchatowie.
Przesłanie protestu jest jednoznaczne: medycy nie godzą się na dalszą eskalację przemocy w szpitalach. Codziennie stają na pierwszej linii frontu – niosąc pomoc, często w skrajnych warunkach, przy braku personelu, przeciążeniu systemu i narastającej frustracji pacjentów. Jednak nikt nie powinien ginąć, wykonując swoją pracę. Nikt nie powinien bać się wejścia do gabinetu.
Dzisiejszy dzień był nie tylko dniem żałoby. Był apelem – do rządzących, do opinii publicznej, do każdego z nas. O szacunek. O bezpieczeństwo. O ludzką przyzwoitość. Bo cisza, którą usłyszano dziś przed szpitalami w całej Polsce, była krzykiem – wołaniem o zmianę, zanim będzie za późno.
Foto: lodzkie.pl