Od różnorodności, piękności i miauczenia mogło się zakręcić w głowie! Niejeden "kociarz" przepadł w minioną niedzielę w Koluszkach, a wszystko za sprawą zorganizowanej w mieście Międzynarodowej Wystawy Kotów i obchodów Światowego Dnia Kota. I trzeba przyznać, że w koluszkowskiej hali światowo się zrobiło, do naszego miasta zjechała bowiem prawdziwa kocia śmietanka. Łącznie na wystawie zaprezentowało się blisko 170 - czworonogów i to z tak odległych krajów jak Hiszpania, Francja, Rumunia czy Bułgaria. Naprawdę było co podziwiać!
Jak podkreślają organizatorzy tak wspaniała impreza mogła odbyć się tylko i wyłącznie dzięki przychylności gospodarzy. Koluszki są po prostu przychylne kotom i nikt w miniony weekend nie miał co do tego wątpliwości!
- To nie tylko komunikacyjne centrum Polski, ale faktycznie Koluszki są bardzo przyjazne zwierzakom. Dzięki współpracy z Urzędem Miasta i Burmistrzem udało nam się zrobić fantastyczne święto z okazji Światowego Dnia Kota i przy okazji Światowej Wystawy Kotów Rasowych organizowanej przez klub SKR, czyli Stowarzyszeniu Kotów Rasowych. Impreza odbyła się pod patronatem WCF, czyli Światowej Federacji Kotów, która zrzesza ponad 140 krajów na całym globie - wyjaśnia Albert Kurkowski, vice Prezydent World Cat Federation, współorganizator wystawy.
Jak dodaje Kurkowski modelowa współpraca z samorządem Koluszek to przede wszystkim wspaniałe warunki do organizacji imprezy. "Kociarzom" na cały weekend oddano do dyspozycji halę OSiR przy ulicy Ludowej, która zapewniła zwierzakom i ich hodowcom świetne wystawowe warunki. Dzięki temu można był pokazać koty szerszej publiczności, a przede wszystkim uczyć szacunku dla zwierząt.
To już kolejna odsłona tej imprezy, która odbyła się w Koluszkach. A o tym, że jej prestiż rośnie niech zaświadczy choćby liczba zwierzaków, które można było oglądać. W ubiegłorocznej odsłonie wystawy było ich 114, w tym roku w hali można było zobaczyć aż 169 kotów. Równie szeroka była liczba narodowości, przyjechali hodowcy z krajów bałtyckich, ale też i z Węgier, Rumunii, Bułgarii, Słowacji, Hiszpanii, Niemiec, Francji.
- Bez wątpienia duże znaczenie ma tutaj dobór sędziów. Mamy wybitne grono sędziowskie łącznie z prezydentką WCF Anneliese Hackmann, to żywa legenda i królowa w kotach. Podobnie jak słynny sędzia z Francji Fabrice Calmes. Tak więc jest to bardzo mocna ekipa sędziowska, która przyciąga wystawców z całego świata - zaznacza Albert Kurkowski, vice Prezydent World Cat Federation, współorganizator wystawy.
A przechodząc już właśnie do sędziowania, pytany o to jak na takich wystawach oceniane są koty wyjaśnia:
- Wszystkie koty rasowe mają oczywiście standard rasy i ten standard jest opisem kota idealnego, który nie istnieje podobnie, jak nie istnieje idealny sędzia - mówi żartobliwie Albert Kurkowski. - Każdy sędzia ma obowiązek porównać tego kota, którego ma przed sobą do tego wzorca, a następnie z grupy kotów wybrać tego, który temu standardowi jest najbliższy.
Niezależnie od sędziowskich ocen, które wiadomo, są obarczone pewną dozą subiektywizmu, każdy z hodowców swoje koty uważa nie tylko za najpiękniejsze, ale i najkochańsze. Kociarze mówią jasno - wziąłeś jednego - przepadłeś.
- One są po prostu jak magnes, a co więcej jak chipsy. Jak się ma już tego jednego kota, to chce się jeszcze następnego. Naprawdę. Koty to są niesamowite istoty. Są takie stereotypy, że one chodzą swoimi drogami, no absolutnie nie! To są istoty które bardzo lgną do człowieka. Ja hoduję dwie rasy Devon Rex i "szkoty" uważam że są to bardzo proludzkie rasy. Co więcej one wyłapują nasze złe emocje i to jest niesamowite, jak one wtedy lgną do człowieka i tym mruczeniem chcą nas uspokoić. Praca z daną rasą daje tyle satysfakcji. ja mogłabym o tym opowiadać godzinami. kocham koty i odkryłam swoją największą pasję w życiu - hodowanie i praca nad rasą -mówi Beata Białobrzeska, hodowczyni z Jaworzynki
Wtóruje jej inny hodowca ze stolicy Świętokrzyskiego.
- Ja jestem typowym pracoholikiem. Pracuje po 14 godzin na dobę, 6 dni w tygodniu i koty są moją odskocznią. Wziąłem sobie sporo na głowę, ale specjalnie. One są lepsze niż leki antydepresyjne, ja już to wiem. Pomimo ogromnej pracy przy nich, wszystko nam oddają i wynagradzają każdą ilość poświęconego czasu i obowiązków- zaznacza Janusz Piechociński z Kielc..