Są dumni z każdego paska na zapasce, a Smardzewice są dumne z nich. Smardzewianieśpiewają i tańczą od 60 lat, a już 21 czerwca swój obrzęd „Sobótki" pokażą całej Polsce podczas „Wianków nad Wisłą" w Warszawie. Rytm zespołowi nadaje Aleksandra Grad-Rychwalska etnograf i antropolog kultury, a przede wszystkim członkini Smardzewian i wnuczka jednej z założycielek.
Poniedziałkowe popołudnie. Zaczyna się Teleexpress i popularne seriale, czas odpoczynku na kanapie. Aktywnych pogoda zaprasza na rower lub na boisko, ale nie ich. Prawie 60 dorosłych, seniorów i dzieci oraz nastolatków spotyka się w sali widowiskowej w Centrum Kultury Gminy Tomaszów Mazowiecki w Smardzewicach. To tu, co tydzień, jeśli nie częściej, regularnie i z zaangażowaniem trenują członkowie Zespołu Folklorystycznego Smardzewianie i Dziecięcego Zespołu Pieśni i Tańca Mali Smardzewianie. Teraz szczególnie szlifują program, bo za pasem wielki występ podczas plenerowej imprezy „Wianki nad Wisłą". W Warszawie Smardzewianie nie tylko zatańczą z wiankami i zaśpiewają, jak się kiedyś obchodziło Sobótki na ziemi opoczyńskiej, ale poprowadzą też warsztaty z zabaw tanecznych.
Sobótki to jeden z obrzędów odtwarzanych widowiskowo przez zespół. W swoim repertuarze mają jeszcze m.in. poprawiny wesela, comber, lokalne gawędy, czy wielkanocne oblewanie się wodą i chodzenie „Z kurkiem po dyngusie". W ostatni wielkanocny poniedziałek z zespołem – obowiązkowo ubranym w stroje ludowe – lali się praktycznie wszyscy mieszkańcy ul. Pilicznej i Ogrodowej.
Są jeszcze wiersze i piosenki, które zespół śpiewa od początku istnienia, czyli od 1964 roku. W Smardzewicach można je usłyszeć zawsze w odpust św. Anny oraz podczas klimatycznego koncertu kolęd, a w całym regionie podczas wielu ważnych imprez m.in. dożynek wojewódzkich czy procesji rezurekcyjnej. – Smardzewice są na styku regionów opoczyńskiego i piotrkowskiego, na Pilicy „zamykamy" to opoczyńskie, bo przecież opoczyński folklor to nie tylko Opoczno – podkreśla i pokazuje białe paski na swojej zapasce, różniące się od tych na tradycyjnym stroju opoczyńskim. Jak opowiada, w muzeum w Opocznie, gdzie pracuje, czasami jej strój ludowy powoduje podnoszenie brew i pytania. – Jak mnie widzą to słyszę: w coś ty się ubrała? A to jest strój opoczyński, tylko po swojemu – mówi ze śmiechem Aleksandra Grad-Rychwalska.
Jej droga do zespołu była bardzo naturalna, bo zaczynała w nim jako dziecko, a na próby chodziła z babcią. Janina Król - obok Heleny Plichty, Zofii Kobalczyk, Eleonory Głowy – była jedną z założycielek Smardzewian. Dziś już nie przychodzi na próby, ale jeszcze do niedawna aktywnie uczestniczyła w życiu zespołu. – Babcia przeszła już na emeryturę, ale była na naszym jubileuszu – dodaje choreografka, która w pracy na repertuarem zespołu sięga do starych babcinych zeszytów z piosenkami i obrzędami. Drugim źródłem i natchnieniem są stare książki opisujące tradycje ludowe wsi z okolic Smardzewic.
- W naszym programie, czy to w repertuarze dorosłego zespołu, czy dzieci, pokazujemy nasz folklor, nasze tańce i przyśpiewki, zarówno ze Smardzewic, z regionu opoczyńskiego, jak i piotrkowskiego czy wolborskiego. To wszystko się przenikało – opowiada.
Jak dodaje, dla niej kultura ludowa ze Smardzewic zawsze była powodem do dumy. – Babcia zabierała nas na wszystkie występy, a mama ubierała w stroje ludowe do procesji na czy na odpust. Zawsze był ten strój, to było coś normalnego dla mnie, nigdy się tego nie wstydziłam, mogłam iść w nim do szkoły i wszędzie – opowiada. W I LO w Tomaszowie, które ukończyła wisi jej zdjęcie właśnie w zapasce i koralach. – Mieliśmy pokazać swoje pasje, zawody, którymi się interesujemy, więc ja z siostrą i koleżankami ubrałyśmy się w te stroje – mówi.
Praktyczne umiejętności na studiach podbudowała fachową wiedzą, bo jest absolwentką UŁ na kierunku etnografia i antropologia kulturowa. Ma też licencjat z pedagogiki ze specjalizacją „edukacja przez sztukę", a swoje prace licencjacką i magisterską poświęciła folklorowi.
Z tancerki – członka zespołu na choreografa została wskazana przez swojego poprzednika, instruktora tańca i śpiewu, Jacka Lewandowskiego. Gdy była na studiach, w Łodzi wznowiono kurs na instruktora tańców ludowych. – Kazał mi się zapisać – wspomina. Wkrótce potem Jacek Lewandowski zmarł, a ona go zastąpiła. Początki były trudne – nie tylko dojeżdżała na próby ze studiów, ale nie wiedziała też jak powiedzieć paniom w wieku babci, które zna od małego, czy … własnej mamie, że źle wykonują układ.
- Mama już słucha, choć na początku były z tym problemy – śmieje się pani Aleksandra, która wie, że czasem trzeba i tupnąć i krzyknąć. – Nie zawsze jestem miła i sympatyczna, kiedy jest coś źle, to trzeba poprawić – opowiada i przyznaje, że w czasie prób, w chaosie, zdarza jej się z emocji mówić do najstarszych członkiń per „ty".
Już za jej czasów, udało się reaktywować zespół dziecięcy, którego dziś jest kierowniczką. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę, w grupie jest ok. 35 małych Smardzewian, w wieku od 4 do 13 lat. Mają swoje stroje i sukcesy m.in. pierwsze miejsce podczas przeglądu Kapel i Stylizowanych Zespołów Ludowych im. Jana Derlerty w Szydłowcu, czy występy na dożynkach prezydenckich w Spale.
Jak to się stało, że zapaska i oberki wygrywają z zumbą i tik tokiem? – To nie jest łatwe, mamy dzieciaki, które są wychowywane w duchu tej tradycji ludowej, mają ją w genach, bo to wnuki czy prawnuki założycielek zespołu, członków – wylicza Aleksandra Grad-Rychwalska.
Ale nie tylko, bo zespół robi też nabór w szkołach i przedszkolach, a obecni członkowie przyciągają kolejnych. Tak było w przypadku 14-letniej Nadii Wosinek i o dwa lata młodszej Nadii Kowalskiej. Obie do grupy trafiły dzięki koleżankom i tańczą już od 3 i 4 lat. – Lubię ten folklor, to, że śpiewamy takie piosenki i ubieramy te stroje – mówi Nadia Wosinek.
Jak przyznaje Aleksandra Grad-Rychwalska, zawsze największe zainteresowanie grupą jest po pokazach w szkołach, ale i po koncercie kolęd a na pewno po wielkanocnym chodzeniu z kurkiem po dyngusie. Część dziecięcego zespołu to w przyszłości dorośli Smardzewianie, którzy są przykładem jak mocno folklor łączy pokolenia. W grupie śpiewa i tańczy m.in. siostra pani Aleksandry, która na ważne występy przyjeżdża z Gdańska, cały czas jest aktywna również jedna z założycielek Smardzewian, pani Helena Plichta. – Teraz to są telefony i się zdzwaniamy, ale kiedyś, jak robiliśmy nabór, to się od domu do domu chodziło – wspomina, a na scenie, mimo wieku, nie ustępuje młodszym koleżankom. - No, tańczę tu już 60 lat i dla mnie wszystkie występy są na piątkę.
Teresa Jarecka w zespole jest od 14 lat. – Zawsze mnie inspirował folklor, moja mamusia też należała do takiego, ale innego zespołu, siostry też działają przy KGW. Po prostu wyniosłyśmy to z domu – mówi.
Zaangażowanie członków grupy przekłada się na jej sukcesy. Wyliczając tylko ostatnie to m.in. II miejsce na XXV Międzynarodowym Przeglądzie Zespołów Regionalnych „Złoty Kłos" Euro-Folklor 2018 w Zebrzydowicach. III miejsce na I Ogólnopolskim Festiwalu Muzyki Ludowej „Złota Leszczyna", I miejsce na VII Ogólnopolskim Spotkaniu Folklorystycznym „Etnostrada" w Częstochowie czy I miejsce na II Ogólnopolskim Festiwalu Zespołów, Śpiewaków i Kapel Ludowych „Na Przydrożku" w Wymiarkach.
Lata działalności oraz promowania lokalnej kultury ludowej, sprawiły, że Smardzewianie i Mali Smardzewianie stali się ambasadorami swojej gminy Tomaszów Mazowiecki.
- Każdy się cieszy z tych występów, jesteśmy doceniani – cieszy się Aleksandra Grad-Rychwalska, która ma swój pomysł na obie grupy. – Chcę, żeby nasze występy pokazywały autentyczność, prawdziwy folklor, tak jak on wyglądał kiedyś. Chcę też, żeby nasz repertuar był zgodny z regionem, jak to jest opoczyńska piosenka, to na pewno. Chcę żebyśmy pokazywali to co było, utrwalali tradycję taką, jaka była naprawdę.
źródło: Urząd Marszałkowski Województwa Łódzkiego