Poniedziałkowy poranek zaskoczył część mieszkańców Bełchatowa mocno niecodziennym widokiem - na Pabianickiej spotkano łosia... Jak się okazało zwierz nie zamierzał szybko uciekać z "miejskiej dżungli" i przemaszerował kawał miasta. Tak po prostu. Spacerował, choć jak podkreślają miejscy strażnicy, którzy asystowali tę wędrówkę, był dość zdezorientowany...
Podobnie, jak zaskoczeni mieszkańcy, którzy przecierali oczy ze zdumienia. Pierwsze informacje o dość niecodziennym gościu pojawiły się około 7.00 z ulicy Pabianickiej. Później łoś przemaszerował na Piłsudskiego, później skręcił w Włókniarzy, a finalnie dotarł na Czapliniecką, a po drodze nietypowy turysta postanowił odwiedzić również... siłownię. Gdyby miał zegarek z krokomierzem, zapewne uznałby dzień za bardzo aktywny...
A już na poważnie - informacja o spacerującym łosiu postawiła na nogi miejskie służby. Od pewnego momentu w spacerze towarzyszyli mu funkcjonariusze straży miejskiej, dbając o to, by jego wędrówka zakończyła się szczęśliwie -czyli w lesie, a nie na masce czyjegoś auta.
- Naszym priorytetem było zabezpieczenie ruchu drogowego oraz umożliwienie łosiowi bezpiecznego powrotu na tereny leśne w kierunku Zawad. Dziękujemy wszystkim kierowcom za cierpliwość i ostrożność w tym nietypowym momencie! - napisali miejscy strażnicy.
- To są zwierzęta migracyjne, które potrafią przejść przez miasto - wyjaśnia leśniczy Marcin Wiewiórowski
I trzeba przyznać, że Bełchatów chyba im się podoba. Nieco ponad rok temu, w lipcu, inny łoś zawitał w okolice miejskiego targowiska. W ciągu ostatnich lat straż miejska interweniowała w przypadku sarny i borsuka (który swoją drogą odwiedził market). A łoś? Przedstawiciele tego gatunku do miejskiej przestrzeni zaglądają dość rzadko wzbudzając uzasadnioną sensację. I tu kończy się żartobliwy ton. Bo chociaż widok łosia między blokami może budzić uśmiech, to już jego nagłe spotkanie na przykład z samochodem - zdecydowanie nie.
- Każde przepłoszenie może spowodować styczność łosia z autem, z kolizją, która jest groźna dla dwóch stron - ostrzega leśniczy. - Spotkanie z łosiem, w przypadku jego zdenerwowania, nie należy do przyjemnych. To bardzo duże zwierzę, osiągające ogromną masę, dorosłe osobniki mogą ważyć 600-800 kg. Taki rozpędzony łoś bywa niebezpieczny - dodaje Marcin Wiewiórowski.
Dlatego najważniejsze, by zachować spokój. Łoś nie szuka kontaktu z człowiekiem. Nie zamierza nikogo atakować, nie planuje pikniku w centrum miasta. Po prostu przemieszcza się, zgodnie z instynktem.
- Łoś nie ma zamiaru wchodzić z ludźmi w żadną relację. Chce się najeść i zwiedza nowe terytoria - mówi nam Marcin Wiewiórowski
Co robić, gdy spotkamy łosia w mieście?