Są wściekli, rozgoryczeni i bezsilni... Palą im się domowe urządzenia, a instalacje fotowoltaiczne, na które często wydali sowite oszczędności kompletnie nie spełniają swojej funkcji, bo automatycznie wypinając się z sieci. Kilkadziesiąt gospodarstw domowych w obrębie Emilina, Zalesnej i Domiechowic ma problemy natury energetycznej. Przestarzałe sieci sprawiają im olbrzymie kłopoty. Mieszkańcy piszą wnioski do PGE Dystrybucja, pracownicy spółki rozkładają ręce wyjaśniając, że infrastruktura, która powstała nawet kilkadziesiąt lata temu nie jest przygotowana na tak wysokie odbiory energii. W miniony poniedziałek w świetlicy w Emilnie odbyło się spotkanie z dyrektorem PGE Dystrybucja. Jakie wnioski wypracowano?
Prąd ze słońca, ale nie tylko, bo i ten z sieci to powód sporych problemów kilkuset mieszkańców gospodarstw w Emilinie, części Domiechowic czy Zalesnej. Lokatorzy narzekają na zbyt duże skoki napięcia, które odłączają fotowoltaikę wtedy, kiedy powinna najefektywniej działać, czyli w słoneczne dni. Ale to nie koniec kłopotów, psują się też inne elektroniczne urządzenia, nawet w tych domach, gdzie nie ma paneli fotowoltaicznych, bo "wariuje" napięcie w sieci energetycznej zasilającej domy.
- Nie mam fotowoltaiki i ciągle są problemy. Godzina 9:00, 12.00, prąd włączony, piękna słoneczna pogoda, nie ma wiatru, chmurki na niebie, a prądu nie ma. W ubiegłym roku spalił mi się telewizor 70 cali, spalił mi się dekoder, napęd do bramy, non stop się coś pali, mogłabym wziąć kartkę i po kolei wypisywać co mam zniszczone przez te skoki napięcia. Żaden ubezpieczyciel nie bierze tego pod uwagę, bo jak pani udowodni przepięcia? Nie udowodni pani tego. Byli Panowie z PGE mierzyli i okazało się, że jest skacząca faza. No i co mnie to interesuje? Ja muszę wyłożyć pieniądze, żeby kupić zniszczony przedmiot i to grube pieniądze i chciałabym żeby on mi służył lata, a nie pół roku. Jestem wściekła, bo nic na ten temat nie było, nie dali powiedzieć skupili się na fotowoltaice i masło maślane. Ten problem jest od kilku lat, ale im więcej osób zaczyna zakładać fotowoltaikę tym jest gorzej. U mnie sąsiad ma fotowoltaikę, to co mam iść do niego i powiedzieć mu "za mało oddajesz"? - mówiła nam tuż po wyjściu ze spotkania Pani Dorota i wyraźnie zdenerwowana dodaje:- Właśnie dlatego nie zakładam fotowoltaiki! Kupuje się pociągi jak nie ma się linii kolejowej? To jest bzdura totalna.
- Jak przychodzi okres jesienno-zimowy to kiedy przychodzi popołudnie i wieczór to napięcie jest poniżej norm, dochodzi do 200 V, a nawet poniżej. Urządzenia AGD potrafią się wyłączać z błędami, siedzimy jak przy świeczkach, bo tak mocno światło przygasa - dodaje inny mieszkaniec Emilina.
Na poniedziałkowe spotkanie do wiejskiej świetlicy w Emilinie przyszło blisko czterdzieścioro mieszkańców z trzech miejscowości. Wszyscy niezależnie od tego czy zainwestowali w odnawialne źródła energii czy nie, są całą sytuacją mocno sfrustrowani.
- Fotowoltaika nie spełnia swojej funkcji, mamy instalację zamontowaną od trzech lat. Powinna nam produkować, przy tak słonecznej pogodzie, jak dziś około 70-80 kW, a produkuje 14 - 12 to w ogóle nieopłacalne. To zakrawa na kpinę, u mnie na dachu leży 40 tys. zł z moich oszczędności. Niestety nieużyteczne. My mamy pompę ciepła, w zeszłym roku zapłaciliśmy rachunek niespełna 3 tys. zł, a już w tym zapłaciliśmy 5 tysięcy - pani Anna.
Która na marginesie także musiała zainwestować choćby w wymianę płyty indukcyjnej, bo poprzednia nie wytrzymała skoków napięć w sieci.
- Według PGE, wina leży po mojej stronie, ponieważ ja produkuję za dużo energii, a za mało jej konsumuje. Zainwestowałem 70 tys. zł bez dotacji i dziś wiem, że nigdy nie zwrócą mi się te pieniądze. Prędzej wyjdzie mi gwarancja na te urządzenia, a nawet się one uszkodzą, bo zarówno sprzedawca pompy ciepła jak i sprzedawca urządzeń fotowoltaicznych zapewniał mnie każdy takie wyłączenie powoduje przegrzewanie się urządzeń wewnętrznych i skraca się ich żywotność - wyjaśnia Pan Dariusz i dodaje: - Zachęca się ludzi dotacjami na montaże, a to się zdaje na nic. Zarabiają tylko ci którzy sprowadzają - przeważnie z Chin - te urządzenia. Bardzo żałuję i zniechęcam wszystkich potencjalnych gospodarzy do tego montażu, przynajmniej do czasu aż wróci cywilizacja energetyczna że się tak wyrażę.
Obecni na spotkaniu przedstawiciele spółki PGE Dystrybucja na zarzuty, że "dlaczego ludziom wydaje się pozwolenia na montaż instalacji fotowoltaiki"wyraźne podkreślają, że tak w Polsce działa prawo. Zakład energetyczny - niezależnie od tego która spółka jest operatorem - ma bowiem ustawowy obowiązek umożliwić podłączenie każdej domowej instalacji fotowoltaicznej. To jak później owa instalacja będzie się sprawdzać nie jest już zagwarantowane. Zasada jest prosta, im więcej ludzi w danej okolicy założy fotowoltaikę, tym większe ryzyko, że wielu zacznie doświadczać komplikacji. Stan lokalnych sieci energetycznych, zwłaszcza na wsiach jest raczej w gorszym niż lepszym stanie.
- Problem tkwi w przestarzałych sieciach. Fakty są takie, że były one projektowane do przesyłu prądu w jedną stronę, w tej chwili nasze sieci są traktowane przez prosumentów jako magazyn energii. Są więc problemy, kiedy napięcia wzrastają, bo w jednym momencie jest generowana energia ze słońca. Wszyscy jesteśmy w pracy i nie korzystamy z tej energii, więc 80% tej produkcji jest mówiąc kolokwialnie „wpychane" w sieć. Prosument energii powinien sobie tę energię mówiąc już kolokwialnie "zjeść", a nie przesyłać do naszej sieci - zaznacza dyrektor Marek Orłowski z PGE Dystrybucja Oddział Łódź, Rejon Energetyczny Bełchatów.
Nie trzeba być specjalistą z branży energetycznej, by zauważyć, że ilość montowanych instalacji fotowoltaicznych w ostatnich latach jest ogromna. Ludzie kuszeni wizją znacznego obniżenia rachunków za prąd, ogólnopolskie i samorządowe programy dotujące budowę instalacji spowodowały, że inwestycje w modernizację ogólnopolskich sieci energetyczne nijak się mają do tych prywatnych.
- Hipotetycznie nikt się nas nie pytał o zdanie, dotacje dostały samorządy na różne programy, kto nam dał na modernizację sieci, chociaż złotówkę? Nikt, my z tego co wy pracujemy, z zyskach z tych opłat odbiorców to my inwestujemy w tą sieć - wyjaśnia nam Marek Orłowski, dyrektor z łódzkiego oddziału PGE Dystrybucja i dodaje odnosząc się już do prywatnych klientów: - Kolejną sprawą są przewymiarowanie sieci. Firma, które zakładają takie instalacje pytają i analizują faktury jak duże zużycie energii w danym gospodarstwie domowym występuje. Przy założeniu, że w danym domu zużywa się np 4,5 kW często zakłada się instalacje jeszcze raz takie. Nie czarujmy się firma, które zakładają te instalacje za każdy kilowat panela biorą pieniądze. Nie chcę oskarżać o jakąś złą wolę, ale tak często wygląda rzeczywistość zainstalowanych urządzeń.
Co finalnie ustalono na spotkaniu? Marek Orłowski z PGE Dystrybucja przyznaje, że są już pomysły, jak ten problem rozwiązać. Część domostw ma być zasilana z nowego kabla, który odciąży starą sieć - w tym przypadku inwestycji można się spodziewać w ciągu najbliższych tygodni. Na jednym z pobliskich marketów PGE Dystrybuja ma bowiem wyprowadzony kabel średniego napięcia i to w dużym stopniu pomoże, bo linie energetyczne zostaną rozdzielone na dwie "nitki". W planach jest też gruntowna modernizacja sieci w obrębie Emilina, ale to proces zdecydowanie bardziej skomplikowany i przede wszystkim rozłożony w czasie - niewykluczone, że nawet kilkuletnim. Póki co nie padły żadne konkretne daty, choć jak zapewnił dyrektor Marek Orłowski fundusze na tę modernizację są już w spółce zabezpieczone. Przed firmą teraz dość długotrwały i nie najłatwiejszy proces formalny - pozwoleń od właścicieli poszczególnych działek, bo linia energetyczna ma być już wprowadzona pod ziemię.