Prokuratura Rejonowa w Kutnie wyjaśnia okoliczności tragedii, do której doszło w jednym z domów przy ul. Piwnej. Przypomnijmy, w wyniku zatrucia tlenkiem węgla zmarła dwójka dzieci, a trzy inne osoby trafiły do szpitali.
We wtorek (24 grudnia) chwilę przed godziną 18:00 do stanowiska kierowania Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Kutnie wpłynęło zgłoszenie o zatruciu tlenkiem węgla. Zdarzenie miało miejsce przy ul. Piwnej w Kutnie. Na miejsce zadysponowano wszystkie służby ratunkowe, w tym siedem zastępów straży pożarnej, trzy Zespoły Ratownictwa Medycznego oraz trzy śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Jak podaje Prokuratura, całe zdarzenie najprawdopodobniej rozegrało się już w nocy z poniedziałku na wtorek (23/24 grudnia).
- Z relacji okolicznych mieszkańców wynika, że w domu, gdzie rozegrała się tragedia widoczne były światła jeszcze około godziny 23:30 w poniedziałek. Wiemy, że wczoraj (24 grudnia - przyp. red.) członkowie rodziny domowników próbowali z nimi wielokrotnie nawiązać kontakt. Wszystkie te próby były jednak bezskuteczne. W godzinach popołudniowych postanowli sprawdzić, co się stało i udali się na teren posesji, gdzie nikt im nie otwierał drzwi. Powiadomili zatem służby ratunkowe - przekazał nam Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Po wejściu ratowników do budynku okazało się, że jeden z chłopców - 9-latek - leży w pobliżu łóżka swoich rodziców. Ci z kolei znajdowali się w łóżku z niespełna miesięcznym synkiem. 12-latek zastany został w łóżku w swoim pokoju.
- Podjęte zostały działania reanimacyjne i niestety były one bezskuteczne w stosunku do dwóch chłopców w wieku 9 i 12 lat. Lekarz stwierdził zgon. Pozostali domownicy przewiezieni zostali do szpitalu. Życiu niespełna miesięcznego chłopca nie zagraża niebezpieczeństwo, jego stan jest stosunkowo dobry. Tak twierdzą przedstawiciele służb medycznych kutnowskiego szpitala, dokąd chłopiec trafił. Jego rodzice, czyli 45-letni mężczyzna i 42-latka przebywają w szpitalach, ich życie jest w dalszym ciągu zagrożone, a stan określony jako ciężki. Są nieprzytomni - dodaje Krzysztof Kopania.
Jak dodają śledczy, najprawdopodobniejszą przyczyną tragedii był nieprawidłowy sposób funkcjonowania pieca gazowego zasilanego gazem z sieci miejskiej lub systemu odprowadzającego spaliny. Ostateczne wnioski zostaną podane po przeprowadzeniu kolejnych oględzin i zgromadzeniu pełnego materiału dowodowego.
- Do późnych godzin nocnych na miejscu pracowali Prokurator, funkcjonariusze policji i biegły z zakresu medycyny sądowej. Dzisiaj odbyły się dodatkowe oględziny z udziałem biegłego z zakresu pożarnictwa. Planujemy także oględziny, w których uczestniczył będzie biegły z zakresu gazownictwa. Niewykluczone, że poprosimy o pomoc biegłego kominiarza - dodał rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi.