Od zwycięstwa nowy sezon piłkarski rozpoczął Górnik 1956 Łęczyca. Podopieczni Mariusza Banasika, nie bez problemów, pokonali na własnym stadionie Orła Wróblew 6:2.
Pierwsze minuty meczu były bardzo wyrównane i gra toczyła się głównie w środkowej części boiska. Dopiero w 13. minucie pierwszą niezłą okazję do zdobycia gola mieli gospodarze. Po dośrodkowaniu Grzybowskiego główkował Pacałowski, jednak posłał piłkę nad poprzeczką. Dwie minuty później mogło być 0:1. Bardzo groźny strzał z szesnastki oddał Marcin Łazarczyk, a Żemigała z najwyższym trudem odbił futbolówkę na rzut rożny. W 19. minucie Krzysztof Pionko stanął oko w oko z bramkarzem, jednak ten okazał się skuteczniejszy w tym pojedynku. Chwilę później piłka wpadła już do bramki po strzale Pionko, jednak sędzia asystent dopatrzył się pozycji spalonej.
W 27. minucie kibice na Stadionie Miejskim w Łęczycy zamarli. Oko w oko z Adrianem Żemigałą stanął Robert Wojciechowski, który minął golkipera Górnika i wpakował piłkę do pustej bramki.
Łęczycanie bili głową w mur. Zawodnicy Górnika starali się jeszcze w pierwszej połowie odrobić straty, jednak dobrze zorganizowana obrona Orła nie pozwalała im na zbyt wiele. Strzały oddawali m.in. Bogdan Pacałowski i Krzysztof Pionko, jednak nie przyniosło to skutku. Dopiero w ostatniej minucie pierwszej połowy akcję prawą stroną przeprowadził Dawid Jakubowski, który zagrał w pole karne. Tam ogromny błąd popełnił bramkarz gości i piłka trafiła pod nogi Pacałowskiego, który wpakował ją do pustej bramki.
Druga połowa nie układała się zbyt dobrze dla gospodarzy. Nieoczekiwanie to zawodnicy Orła Wróblew prowadzili grę i częściej znajdowali się na połowie rywala. Dopiero w 58. minucie spotkania podopieczni Mariusza Banasika złapali oddech. Po świetnym dośrodkowaniu z rzutu rożnego autorstwa Adama Grzybowskiego formalności dopełnił Kacper Prążyński, który strzałem głową wyprowadził naszą drużynę na prowadzenie.
Po zdobytym golu łęczycanie zaczęli grać lepiej, co przynosiło kolejne okazje do zdobycia gola. W 65. minucie lewą stroną popędził Tomasz Śnieg, który zagrał do Pacałowskiego, a doświadczony napastnik z łatwością zwiódł defensorów rywala i wpakował piłkę do bramki.
Nie minęło sześćdziesiąt sekund, a było już 4:1. Obrońcy z Wróblewa, po dośrodkowaniu z lewej strony, wybili futbolówkę przed szesnastkę. Ta trafiła wprost na nogę Adama Grzybowskiego, który bez zastanowienia huknął na bramkę Orła. Jak się okazało, była to słuszna decyzja, bo piłka wpadła wprost w okienko bramki drużyny z Gminy Ozorków.
Od 69. minuty Orzeł Wróblew musiał radzić sobie w osłabieniu. Po ostrym faulu z boiska wyleciał bowiem Jakub Piszczałkowski. Łęczycanie dążyli do zdobycia kolejnych goli, nieźle funkcjonowały oba skrzydła, jednak brak było przysłowiowej kropki nad „i". Gola zdobyli natomiast przyjezdni, płaskim strzałem rezerwowego tego dnia Frontczaka pokonał Robert Wojciechowski.
W końcowch minutach padły jeszcze dwa gole. Najpierw pięknym strzałem z okolic szesnastego metra popisał się Kacper Prążyński, a chwilę później wynik na 6:2 ustalił Bogdan Pacałowski, kompletując jednocześnie hattricka.
Górnik 1956 Łęczyca - Orzeł Wróblew 6:2 (1:1)
Pacałowski Bogdan 45', 65', 90' Prążyński Kacper 58', 88' Grzybowski Adam 66' - Wojciechowski Robert 27', 84'
Górnik (wyjściowy): Żemigała Adrian - Pielesiak Artur, Żemigała Rafał, Poszeptowicz Igor, Prążyński Kacper, Włodarczyk Dominik, Łukasiewicz Oliwier, Grzybowski Adam, Jakubowski Dawid, Pionko Krzysztof, Pacałowski Bogdan
Orzeł (wyjściowy): Mikołaj Jeliński, Dominik Salamon, Patryk Kleska, Kacper Krupiński, Jakub Lawenda, Mateusz Łuczak, Dariusz Kubiak, Robert Wojciechowski, Marcin Łazarczyk, Piotr Pijewski, Jakub Głodek