Piotr Janiak: "Morale i umiejętności wszystkich poszły kilka procent do góry"

DSC01737

Od zakończenia rozgrywek w II Lidze Siatkówki Mężczyzn minęło już sporo czasu. Nie jest jednak za późno, żeby oddać głos trenerowi Lotnika Łęczyca - Piotrowi Janiakowi. Jak szkoleniowiec drugoligowca ocenia miniony sezon?

To był najlepszy sezon Lotnika Łęczyca odkąd awansował na szczebel centralny. Ostatecznie piąta lokata z niewielką stratą do podium. Jest Pan zadowolony z takiego wyniku? Jak można podsumować te rozgrywki?

- Ja jestem bardzo zadowolony z osiągniętego rezultatu. Takie było założenie, gdy zaczynałem pracę jako pierwszy trener zespołu, które obejmowało trzy lata pracy, że to właśnie w tym trzecim sezonie drużyna będzie osiągać najlepsze rezultaty i tak też się stało. Gdyby nie dwie wpadki w przeciągu całego sezonu, moglibyśmy pokusić się o miejsce premiowane awansem do turniejów półfinałowych, ale obiektywnie patrząc nie jesteśmy i pewnie długo nie będziemy zespołem, który budżetowo i sportowo może porównywać się z zespołami mającymi aspiracje na awans. Także zajęte przez nas miejsce w ligowej tabeli jest dużym sukcesem tej grupy, a liczba zwycięstw osiągniętych w tym sezonie, często po pięciosetowych bojach, na pewno dało dużo radości naszym kibicom.

Udało się też pobić kilka rekordów. Na pierwszym miejscu oczywiście liczba zdobytych punktów, miejsce w tabeli czy seria kolejnych zwycięstw. W jakich kategoriach rozpatrujecie właśnie te wyniki?

- Oczywiście są prowadzone statystyki i tak jak wspomniałeś sporo tych rekordów w tym sezonie zostało przez nas pobitych, co bardzo cieszy. Mnie osobiście cieszy liczba odniesionych zwycięstw, dawno nie mieliśmy w tej klasyfikacji dodatniej statystyki. Dwanaście razy schodziliśmy z parkietu ze zwycięstwem na dwadzieścia spotkań. Miejsce w tabeli praktycznie do ostatniej kolejki pozostawało wielką niewiadomą, bo balansowaliśmy między siódmym, a drugim miejscem, ostatecznie zajmujemy miejsce w "top 5", wyprzedzając ponad połowę grupowych rywali, co jak wspomniałeś w historii Lotnika w drugiej lidze jeszcze nie miało miejsca. 

W tym sezonie, chyba pierwszy raz w II Lidze, w trakcie sezonu przeprowadziliście dodatkowe dwa transfery. Był to niezbędny ruch, aby udanie zakończyć ligę? Jak Ci zawodnicy wypadli na tle kadry Lotnika?

- Tak, oba transfery były strzałem w dziesiątkę i mocno pozytywnie wpłynęły na zespół. W połowie sezonu nasz podstawowy przyjmujący Adam Staniszewski złapał kontuzję barku, musiał przejść operację i nie mógł dokończyć sezonu. W jego miejsce udało się ściągnąć Karola Gajo i był to złoty strzał. Karol nie dość, że z automatu stał się mocnym i pewnym punktem zespołu, to również mocno przyczynił się do największego sukcesu tej drużyny, czyli Mistrzostwa Polski Wojska Polskiego. 

Drugi gracz, który doszedł w trakcie sezonu to Adam Józefczak, doświadczony środkowy, który według mnie na swojej pozycji jest jednym z najlepszych graczy tej ligi. Dodatkowo Adam jest super wzmocnieniem szatni, co jest na pewno bardzo ważne dla dużej grupy młodszych zawodników. Na pewno jako trener chciałbym mieć w drużynie takich graczy, jak Karol i Adam. 

Siatkówka to sport zespołowy, ale jak oceniłby Pan poszczególnych zawodników? Kto wspiął się na wyżyny, a kto zawiódł?

- Uważam, że po tak dobrym sezonie morale i umiejętności wszystkich poszły kilka procent do góry, co mam nadzieję zamieni się na jeszcze lepszą grę tych chłopaków w kolejnym sezonie. Zacznę może od najstarszych (śmiech). Osobiście jestem bardzo zadowolony, że zdrowie pozwoliło mi na grę w kolejnym sezonie oraz na przestrzeni całego sezonu. Ze sportowego punktu widzenia mimo zaawansowanego wieku udaje się utrzymywać jakiś tam poziom sportowy, a na pewno dużą satysfakcję, oprócz bardzo dobrego rezultatu w lidze, sprawiła mi nagroda MVP Mistrzostw Polski Wojska Polskiego po morderczym pięciosetowym starciu z odwiecznym w tych rozgrywkach rywalem z Żagania. Nie ukrywam, że te mistrzostwa były dla mnie bardzo ważne, bo jeszcze tego tytułu nie miałem.

Michał Mysera - kolejny gracz ze sporym doświadczeniem, pierwszy sezon w naszym zespole. Wniósł do gry spokój i doświadczenie bezcenne na tej pozycji, którego brakowało w poprzednich sezonach. Do tego bardzo uniwersalny - w meczu z Gubinem zagrał na pozycji atakującego i wywiązał się z zadania, a zespół wygrał.

Kolejnym graczem, który zasługuje na pochwałę to libero Brajan "Bomba" Kaczmarek, który zdobył bezcenne doświadczenie przez ostatnie dwa sezony, będąc podstawowym graczem na tej pozycji. Uważam, że to "top 3" na tej pozycji w naszej grupie. Jest to dla mnie osobiście duży powód do satysfakcji, ponieważ znam go, jak i Sebastiana Ślósarza, z gry w grupach młodzieżowych w Miliczu, sprowadziłem ich do Łęczycy i z perspektywy czasu był to bardzo dobry ruch w obu stronach.

Jeżeli chodzi o dystrybucję piłek, to końcówka sezonu w wykonaniu Seweryna Pisery była bardzo dobra, a świadczy o tym chociażby indywidualne wyróżnienie podczas Mistrzostw Wojska Polskiego, a etatowy zmiennik w tym sezonie - Adrian Bartczak był idealnym uzupełnieniem i pomocą dla młodszego kolegi. Z resztą na Adriana, z którym znam się od dziecka, w każdym momencie mogłem liczyć i to duży handicap dla trenera mieć w swoim składzie takiego rozgrywającego.

Jeżeli chodzi o atakujących, to i Damian i Dominik mieli swoje słabsze i lepsze momenty w sezonie, ale takie też było przedsezonowe założenie, że chłopaki mają się uzupełniać na boisku i tak też było. Na pewno oczekiwania co do gry Dominika w przyszłym sezonie są zdecydowanie większe i to nie tylko u mnie jako trenera, ale też u samego gracza. Pechowa kontuzja wykluczyła go z Mistrzostw Wojska Polskiego i mam nadzieję, że w zbliżającym się sezonie nauczony już doświadczeniem w zdrowiu przetrwa cały sezon na dobrym, ale przede wszystkim równym ligowym poziomie, bo na pewno ma do tego predyspozycje. Damian natomiast swoim doświadczeniem niejednokrotnie w sezonie pomógł zespołowi, a przede wszystkim wprowadzał zdrową rywalizację z młodszym dublerem, co pozytywnie wpływało na zespół.

Największym pechowcem sezonu był Adam Staniszewski, który w najważniejszej części sezonu złapał paskudną kontuzję barku, która zupełnie wykluczyła go z gry czy to w Mistrzostwach Wojska, czy też w drugiej tak udanej dla nas części sezonu. Szkoda, bo jest to bardzo pracowity i ambitny chłopak, cały czas głodny sukcesu sportowego. Mam nadzieję, że swoją ciężką pracą w przyszłości osiągnie niejeden duży sukces, będąc na boisku, bo na to swoją postawą zasługuje.

Trzecim przyjmującym, który na pewno na tej pozycji ma jeszcze spore rezerwy, ale w finale Mistrzostw Polski Wojska Polskiego wystąpił w roli czarnego konia i wywiązał się ze swojego zadania bardzo dobrze, jest Sebastian Ślósarz.

Na środku siatki w najważniejszej części sezonu postawiliśmy na doświadczonych Myserę i Józefczaka i w dużej mierze dzięki doświadczeniu na tej pozycji możemy zawdzięczać wysoką lokatę w lidze, bo tego doświadczenia wcześniej brakowało. Na tej pozycji w sezonie występowali również Sebastian Bartecki, Adam Pawlikowski oraz Tobiasz Klimczak, czyli stali gracze naszej drużyny, którzy wywiązywali się w większym bądź mniejszym stopniu ze swoich zadań.

Na koniec nie możemy zapomnieć o Karolu Gajo, o którym wspomniałem już wcześniej, ale za jego grę trzeba poświęcić więcej niż jedno zdanie. Pojawił się w połowie sezonu, wszedł praktycznie od razu do składu i z meczu na mecz był coraz pewniejszym graczem, a pewny swoich umiejętności Gajo to ogromne wsparcie dla zespołu.

Naszą grupę zdominowały Anioły Toruń i wydawało się, że będą jednym z faworytów do awansu. Zespół ten odpadł już jednak w turnieju półfinałowym. W tym przypadku można mówić o niespodziance czy już o sensacji?

- Na pewno może to tak wyglądać, że zespół z tak ogromnym budżetem, z tak dobrze przygotowanym marketingiem nie może nie awansować. A jednak na boisku grają ludzie. Znam personalnie ten zespół i według mnie zabrakło doświadczenia wśród właśnie meczów o stawkę w tej grupie ludzi, a to doświadczenie jest kluczowe w tym systemie awansów. Ale jest to problem Torunia, my mamy swoje problemy, nieporównywalne do Aniołów i musimy sobie z nimi radzić.