Weterynarze i leśnicy z Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Kole znów udowodnili, że są bohaterami! Heroicznie walczyli o życie otrutego wilka. Cała akcja z drapieżnikiem znalezionym pod Końskimi obfitowała w szereg zwrotów akcji - najważniejsze jest jednak to, że skończyła się absolutnym zwycięstwem i happy endem. Wilk już hasa na wolności w lesie, z którego pochodził w województwie świętokrzyskim.
Całą sprawę opisali członkowie Fundacji SAVE Wildlife Conservation Fund, a wszystko zaczęło się pod koniec lutego. To wówczas wpłynęło informacjao ledwo przytomnym wilku znalezionym w rowie przy drodze leśnej przez przypadkowych przechodniów w województwie świętokrzyskim.
- Szybko udaliśmy się na miejsce i dokonaliśmy wstępnych oględzin zwierzęcia. Wezwany na naszą prośśbę weterynarz, Robert Narożnicki dokładniej zbadał zwierzę i nie stwierdził widocznych obrażeń wskazujących na wypadek komunikacyjny. Wilk, około 3-, 4- letni samiec, był jednak wyraźnie wycieńczony, odwodniony i nie miał sił, by się podnieść. Otrzymał lekki środek usypiający i został przetransportowany do lecznicy na dalszą diagnostykę. Tam otrzymał kroplówkę oraz została mu pobrana krew do badań - informują członkowie Fundacji.
Niestety, szybko sprawdziły się czarne scenariusze, że drapieżnik został najprawdopodobniej otruty, a jego fatalny stan zdrowia nie jest powodem wypadku. I tutaj zaczyna się wątek historii, w którym do akcji wkraczają pracownicy Leśnego Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt. Wilk został bowiem przetransportowany do Nadleśnictwa Piotrków na dalszą diagnostykę i leczenie. W Kolewilkowi wykonano szczegółowe badania, które wykazały zaburzenia czynności wątroby i nerek oraz zapalenie trzustki, wszystko wskazujące na otrucie.
- Przez kolejne dni stan wilka nie przedstawiał znaczącej poprawy, a wysoka gorączka, która wystąpiła nagle około czwartego dnia, wprawiła nas wszystkich w stan dużego niepokoju i postawiła pod znakiem zapytania powrót wilka do zdrowia. Na szczęście po tym jednodniowym kryzysie i dzięki szybkiej interwencji pań weterynarz nastąpił przełom i wilk zaczął szybko wracać do zdrowia i sił. Kilka dni później został przetransportowany ze szpitalika do zewnętrznej, specjalnie dla niego przygotowanej zagrody - relacjonuje Fundacja SAVE Wildlife Conservation Fund.
Wilk zaczął jeść co już było dobrym sygnałem, bo przez pierwszy tydzień nie miał apetytu i był pod kroplówkami, zaczął się również prawidłowo wypróżniać. Finalnie pod czujnym okiem pracowników kolskiego Ośrodka odzyskał pełnię sił.
Najszczęśliwszy z możliwych finałów! Powrót do natury!
I nadszedł czas na najbardziej wyczekiwany moment - powrót do natury. W czwartek 13 marca pracownicy Fundacji i Ośrodka przetransportowali wilka do lasu, w którym został znaleziony. Do podróży użyto specjalnie zaprojektowanej do mocnej drewnianej skrzyni.
- Ustawiliśmy skrzynię wśród drzew, skierowaną w stronę głębi lasu, otworzyliśmy zasuwę i.... nic! Wilk ani myślał wyjść. Zestresowany zaszył się w głębi skrzyni. Musieliśmy lekko odsunąć zasuwę z drugiej strony i zmotywować go patykiem, by się ruszył, co na szczęście szybko przyniosło efekt. Wilk wystawił ze skrzyni pysk, spojrzał czujnie w prawo, w lewo i czmychnął w las! Biegł długimi susami nie odwracając się za siebie. Przed wypuszczeniem został przez nas zaopatrzony w obrożę GPS, dzięki której będziemy mogli śledzić jego dalsze kroki. Mamy nadzieję, że zebrane dane pomogą nam lepiej zrozumieć życie wilków w gęsto zurbanizowanym rejonie środkowej Polski - podsumowuje Fundacja SAVE.