15 jednostek straży pożarnej brało udział w akcji gaśniczej w Nowych Gajęciach. Przy jednym z tamtejszych zakładów przetwórczych zapłonęła wolnostojąca stacja do napełniania podziemnych butli LPG. Zagrożenie było o tyle duże, że w dwóch zbiornikach zakopanych pod powierzchnią znajdowały się spore zapasy sprężonego gazu. W trakcie akcji strażacy zdecydowali o ewakuacji mieszkańców pobliskiego domu.
Do pożaru doszło w nocy 11 września. Było 25 minut po północy, gdy do stanowiska kierowania Komendy Powiatowej PSP w Pajęcznie wpłynęło zawiadomienia pożarze w zakładzie przy ulicy Leśnej w Nowych Gajęcicach.
- Przybyły na miejsce zdarzenia dowódca przekazał, że pali się wolnostojąca stacja do napełniania podziemnych butli z LPG, która służy do celów produkcyjnych w przetwórni. Nasze działania polegały na podaniu prądu wody w natarciu na palące się stacje tego gazu, zlokalizowaniu i zakręceniu zaworów doprowadzających gaz do zbiorników tej stacji oraz całkowitemu ugaszeniu tego pożaru. Kiedy pożar ugaszono strażacy sprawdzili także temperaturę tej stacji przy użyciu kamery termowizyjnej. O godzinie 02:26 przybyły na miejsce komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej brygadier Konrad Ujma przejął dowodzenie i dowodził akcją już do samego jej końca - przekazuje naszej redakcji st. kpt. Kamil Bieś, oficer prasowy KP PSP Pajęczno.
Jak dodaje rzecznik, w trakcie działań poproszono mieszkańców najbliższego domu, aby opuścili budynek i udali się do swoich rodzin na czas prowadzenia działań gaśniczych. Ostrożność w tym zakresie była wskazana podziemne butle, nad którymi wybuchł pożar były bowiem wypełnione ogromną ilością sprężonego propanu. Jak podaje Kamil Bieś łącznie pojemność tych zbiorników wynosi około 18 000 litrów brutto, co daje jakieś 15 metrów sześciennych propanu.
- Dla porównania podam, że przeciętnie butla samochodowa ma pojemność około 40 litrów - w przypadku tej instalacji mieliśmy więc do czynienia z ilością 400 razy większą - uściśla st. kpt. Kamil Bieś z pajęczańskiej straży.
Łącznie działania trwały 3 godziny 40 minut, a do akcji zadysponowano 15 jednostek straży pożarnej w sile 50 ratowników z PSP Pajęczno, a także okolicznych jednostek OSP: Nowe Gajęcice, Sulmierzyce, Działoszyn, Makowiska, Dubidze, Raciszyn
- Całość strat właściciel oszacował na około 50 tys. zł, a uratowane mienie to około 300 tys. zł. Szczęśliwie w tym zdarzeniu nikt nie ucierpiał - dodaje st. kpt. Kamil Bieś.
Na ten moment nie nie ustalono co było przyczyną tego pożaru. Wszelkie okoliczności zdarzenia ma wyjaśnić dochodzenie prowadzone przez pajęczańską policję. Przyłącze było na tyle zniszczone ogniem, że trudno było stwierdzić co tak naprawdę spowodowało jego pożar.
Foto: OSP Nowe Gajęcice
Foto: OSP KSRG Sulmierzyce