„Tylko po zakupy" – tak tłumaczyła się 63-letnia kobieta, która mając 2,5 promila alkoholu w organizmie, wsiadła za kierownicę i podróż zakończyła w... rowie. Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale jej nieodpowiedzialna decyzja mogła mieć tragiczne skutki. Teraz za swój czyn odpowie przed sądem – grozi jej kara nawet do 3 lat pozbawienia wolności.
Do zdarzenia doszło 3 sierpnia, w miejscowości Lgota Wielka. Dyżurny radomszczańskiej komendy otrzymał zgłoszenie o samochodzie, który wypadł z drogi i znalazł się w przydrożnym rowie. Z przekazanych informacji wynikało, że kierujący może być pod wpływem alkoholu.
- Na miejsce natychmiast zostali skierowani policjanci z Komisariatu Policji w Kamieńsku. Podczas dojazdu funkcjonariusze zauważyli kobietę idącą poboczem, niedaleko miejsca zdarzenia. Jak się okazało, to ona prowadziła osobowego volkswagena, który wylądował w rowie - mówi aspirant Dariusz Kaczmarek, oficer prasowy radomszczańskiej policji.
63-letnia mieszkanka powiatu radomszczańskiego przyznała, że to ona siedziała za kierownicą. Tłumaczyła, że jechała do sklepu, a po zdarzeniu szukała pomocy u znajomej, aby wyciągnąć samochód z rowu. Policjanci wyczuli od niej silną woń alkoholu.
- Badanie alkomatem wykazało 2,5 promila w jej organizmie. W pojeździe znajdował się także pasażer – jej dorosły syn, który również był nietrzeźwy. W jego organizmie stwierdzono ponad 2,5 promila - dodaje aspirant Dariusz Kaczmarek.
Kobieta straciła prawo jazdy, a samochód został odholowany na parking. Teraz grozi jej kara do 3 lat pozbawienia wolności, wysoka grzywna oraz zakaz prowadzenia pojazdów.
Przypominamy – każda ilość alkoholu za kierownicą to realne zagrożenie. Nawet jeśli ktoś tłumaczy, że jedzie „tylko na chwilę" czy „niedaleko", może doprowadzić do tragedii.