Wolborscy policjanci ustalili i dotarli do mieszkańca Tuszyna, który w lutym bieżącego roku zaprószył ogień w pomieszczeniach stadniny koni w Bogusławicach. Dzięki szybkiej reakcji świadków pożar się nie rozprzestrzenił, nie ucierpiały ani zwierzęta ani nikt z pracowników stadniny.
Przypomnijmy, 12 lutego tego roku, w godzinach popołudniowych wolborscy policjanci zostali powiadomieni o pożarze na terenie stadniny koni w Bogusławicach. Po dotarciu na miejsce okazało się, że szybka reakcja świadków nie pozwoliła na wydostanie się ognia poza pomieszczenia budynku gospodarczego tuż obok stajni.
- Na szczęście żadne z przebywających w boksach zwierząt nie ucierpiało, nie było też ofiar w ludziach. Policjanci na miejscu wykonali oględziny, dokumentację fotograficzną, zabezpieczyli ślady. Podejrzewając, że do pożaru mógł ktoś się przyczynić dokonali szeregu sprawdzeń skrupulatnie zbierając materiał dowodowy - informuje Dagmara Mościńska z KMP Piotrków Trybunalski.
Mrówcza praca przyniosła rezultat - w środę, 18 maja mundurowi dotarli do 21-letniego mieszkańca Tuszyna.
- Mężczyzna przyznał się, że tego lutowego dnia był na terenie stadniny i zaprószył ogień odpalając papierosa - dodaje Mościńska.
W wyniku wznieconego pożaru uszkodzeniu uległa instalacja elektryczna oraz elewacja budynku. 21-letni mieszkaniec Tuszyna usłyszał zarzut zniszczenia mienia, za co może mu grozić do 5 lat pozbawienia wolności.