Najważniejsze wideo w lodzkie

Swoim wezwaniem "postawił na nogi" pogotowie i policję. Teraz będzie się tłumaczyć przed sądem

kpp-as_20241125-133215_1

Bezpodstawne wezwanie służb ratunkowych to wykroczenie. Przekonał się o tym 36-latek z powiatu łaskiego, który zadzwonił na numer alarmowy 112 z prośbą o potrzebę pilnej pomocy. Mężczyzna twierdził, że został pobity. Prawda na miejscu okazała się być zupełnie inna...  

W sobotę, 23 listopada , około godziny 19.30 dyżurny łaskiej komendy został poinformowany, że w Sędziejowicach na ul. Wieluńskiej ma znajdować się mężczyzna, który został pobity, a jego życie i zdrowie może być zagrożone.

- Funkcjonariusze wraz z powiadomionymi ratownikami medycznymi, pilnie udali się pod wskazany adres, gdzie zastali nietrzeźwego mężczyznę, który już na wstępie zaznaczył, że nic mu nie zagraża, a jedynie chce, aby policjanci lub ratownicy zawieźli go do domu - mówi młodszy aspirant Bartłomiej Kozłowski, oficer prasowy KPP Łask.

Za bezzasadne wywołanie alarmu i blokowanie numeru alarmowego mężczyzna odpowie przed sądem.

Zgodnie z kodeksem wykroczeń, osoby, które w sposób nieodpowiedzialny wzywają Policję popełniają wykroczenie zagrożone karą aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1500 zł.

Nieuzasadnione wezwanie Policji, pogotowia czy innych służb jest wykroczeniem. Oprócz konsekwencji prawnych i finansowych, pamiętajmy o tym, że blokując telefon alarmowy uniemożliwiamy połączenie osobie, która naprawdę może tej pomocy potrzebować. Zaangażowanie służb do fikcyjnego zgłoszenia powoduje, że w tym czasie nie mogą być w miejscu, gdzie taka pomoc jest konieczna.

- Przed wybraniem numeru alarmowego należy zastanowić się czy sprawa, którą chce się zgłosić wymaga interwencji Policji i innych służb. Należy pamiętać, że w czasie, kiedy blokuje się linię alarmową, ktoś inny może pilnie potrzebować pomocy - podsumowuje młodszy aspirant Bartłomiej Kozłowski